Archiwum 16 października 2002


paź 16 2002 momenty ktore kocham
Komentarze: 0
kocham te chwile spedzone razem z mym ukochanym, sa naprawde wyjatkowe... to jedyna osoba ktora sie tak naprawde o mnie troszczy... pamietam jak w poniedzialek musialam isc na ang... daleko bo daleko... od poczatkowego do koncowego (30 min jazdy)... jak sie martwil by mi sie nic nie stalo, bym odrazu dzwonila jakby bylo cos nie tak... jak ja go bardzo kocham... hmmm jejciu jak zawsze byl przejety jak tylko powiedzialam, ze cos mnie boli, troszczy sie o mnie. KOCHAM go tak bardzo z calego serduszka... jejcik jakbym chciala sie teraz  do niego przytulic, przy nim te trudne dni byly by pewnie milsze do zniesienia... ale rozumiem ze tak musi byc, ze nie ma innej mozliwosci... narazie. teraz zyje tylko wekendami, kiedy ide do niego nocowac, zasypiam  w jego ramionach, czyje jego bliskosc, kiedy na powitanie dostaje calusa, albo wieczorne rozmowy, takie powazne i jednoczesnie przynoszace ukojenie... kocham te momenty, poprostu czuje sie przy nim bezpieczna, czuje cieplo jakie w ostatnim czasie odebrali mi rodzice... czuje sie tak jakby tam byl moj dom-przy nim... chore to?? nie sadze... on jest najdrozszym mi prezentem jaki podarowalo mi zycie... i wiem ze bez wzgledu na wszystko chcem z nim dzielic swoj los... mam tez te pewnosc ze on jest tego samego zdania. no ale coz nie zawsze bylo tak sielankowo, przeszkod bylo kilka tak to juz jest na tym swiecie ... ale o tym to moze kiedy indziej opisze tak bedzie najlepiej...
listy_do_m : :
paź 16 2002 remont
Komentarze: 1

kto to wszystko wymyslil to nie wiem... moja chata wyglada jak istne pobojowisko, miala tu miejsce jakas wojna czy co... a co takiego sie dzieje??? w przedpokoju jeszcze stoja szafki z kuchni, mikrofalowka w duzym pokoju, jeszcze w niedziele woda gotowana byla  za pomoca grzalki w lazience (tam tez byl mikser), a w duzym pokoju odgrzewane obiady (a fuj). teraz juz kuchenka wrocila na swoje miejsce... ale to nie koniec... w najblizszy wekend kladzione beda panele w calym domu... naszczescie na ten czas ide nocowac do mojej milosci... juz nie moge sie doczekac ;).

ps. co do pytania o dzidziusia... to tak naprawde wczesniejsze notki to byly tylko przypuszczenia... wczoraj wieczorem okazalo sie ze dzidziusia nie bedzie... a skoro nie w tym miesiacu, to wedlug mej rozmowy z moim ukochanym odkladamy ten temat na przyszly rok (po maturze), albo nawet po studiach... no ale tematu przeprowadzki nie zaniecham... szkoda ze to dopiero po maturze.

listy_do_m : :
paź 16 2002 juz wszystko wiadome...
Komentarze: 1

hmmm no i sie stalo,  wszystko juz jest wiadome... na ten rok dzidziusia nie bedzie:). nie wiem czy mam sie cieszyc czy plakac... a moze jedno i drugie? z jednej strony sie ciesze, przynajmniej spokojnie zdam maturke, z drugiej jednak smutno mi (no ale co sie odwlecze to nie uciecze :))) ), pozatym ryczec mi sie chce-ale to z bolu... chodze i co chwila wyje... juz dzisiejszej nocy wam opisywac nie bede... czemu zawsze okres tak ciezko u mnie przebiega??? heheh ale dzieki temu mam wolne od szkolki, coz za radosc:).

listy_do_m : :